Pętla Beskidzka 2013, tym razem pechowo
-
DST
167.37km
-
Czas
05:49
-
VAVG
28.77km/h
-
VMAX
84.37km/h
-
Temperatura
22.4°C
-
HRmax
178( 92%)
-
HRavg
145( 75%)
-
Kalorie 3433kcal
-
Podjazdy
2690m
-
Sprzęt KELLY'S URC 7.9
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nad ranem przeszła nad Śląskiem porządna burza, obfite ulewy podtopiły kilka miejscowości a silny wiatr połamał sporo drzew, które leżały na drodze podczas dojazdu na Pętle Beskidzką 2013. Gdy jechałem do Siemianowic po Marcina padał jeszcze deszcz, wiedziałem że nie będzie to klasyczny szosowy wyścig w scenerii ze słonecznej Italii. Wyścig na rundach wokół Stecówki wydał mi się średnio rozsądny, gdyż na wąskich, mokrych i krętych drogach pokrytych w wielu miejscach żwirem i piachem, który w nocy naniosła woda nie trudno było o wypadek. Tym sposobem zdecydowałem się na dystans Maraton, czyli 160km o łącznej sumie przewyższenia 2700m. Z pewnością była to dobra decyzja, bo chodź w mocnym tempie na pierwszym podjeździe pod Zameczek odpadłem od pierwszej grupy, to już po zjeździe ze Stecówki mocno zbliżyłem się do grupy. Dojechało do mnie wtedy kilku zawodników i razem zaczęliśmy gonić grupę. Po zjeździe z Ochodzitej mieliśmy już grupę na wyciągnięcie ręki ok 50m. Na podjeździe jeszcze nieznacznie się zbliżyłem, żeby na najbardziej stromym zjeździe zaatakować. Tu po krótkim pościgu, gdzie osiągnąłem najwyższą w całym wyścigu prędkość maksymalną ponad 84 km/h dogoniłem pierwszą grupę. Na kolejnych podjazdach już pilnowałem czołówki nieznacznie odstając przed każdym szczytem, jednak po kilkudziesięciu metrach zjazdu znów byłem na czubie. Szybki zjazd do Węgierskiej Górki w grupie dał możliwość odetchnięcia. Podjazd z Juszczyny do Świnnej poszedł gładko. Przed przełęczą Rychwałdzką był bufet, na którym zatrzymałem się, żeby zabrać butelkę wody. Grupa odjechała, dogoniłem przed podjazdem dlatego przed szczytem nieco mi zabrakło do czołówki. Znów szybki pościg na zjeździe i jestem z przodu. Wcinam żela, szykujemy się do podjazdu na Przełęcz Kocierską, noga kręci się dobrze nagle ktoś odjeżdża z Kat A. Zostawiamy go w spokoju, grupa zaczyna się rozkręcać, aż tu nagle słyszę syczenie w przednim kole. Wiem, że to nie przelewki, mam szytki i brak zapasowej, dętka też odpada, nie mam nawet pompki ani uszczelniacza. Naginam ile wlezie, chłopaki zaczynają odjeżdżać, powietrze schodzi powoli, muszę się sprężyć gdyż wiem, że tym razem na zjeździe nie będę mógł gonić. Zawodnicy stają na pedały, zaczyna się gaz, tętno 173-175-178 a ja nadal na siedząco. Chcę wstać przyłożyć ale powietrza z przodu mało, więc siedzę a grupa odjeżdża. Jest przełęcz jeszcze widzę ostatnich z pierwszej grupy, ale nie gonię szytka na zakrętach się podwija. Jadę na kapciu, odciążam przednie koło, hamuje tylko tyłem. Na zjeździe tylko jedna osoba mnie wyprzedziła. Podjeżdżam pod Targanicę, już bez powietrza ale jakoś idzie, potem zjazd dziurawym asfaltem, na którym leży mnóstwo kamieni, jadę wolno mijam każdą dziurę, żeby nie uszkodzić koła. Jestem już na dobrej drodze z Wielkiej Puszczy do Żywca. Jakoś jadę, mija mnie dwóch zawodników, potem kolejnych dwóch. Pojawia się fragment kostki brukowej - dramat muszę zejść z roweru, nie da się jechać. Mija mnie duża grupa kolarzy. Znów podjazd, odrabiam straty. Potem zjazd do Buczkowic, znów mija mnie trzech ziomków. Jestem już w Szczyrku mam przejechane 130km w tym 50km na panie. Został tylko podjazd pod Salmopol no i zjazd. Aż się boje jak to będzie na zjeździe. Mija mnie kolejna grupa. Rozkręcam jak mogę, mijam pod Salmopol kolarzy z tej grupy, którzy nie wytrzymali tempa. Jestem na przełęczy Salmopol ku mojemu zdziwieniu stoi samochód z BSA Sante Pro Tour z kołami na dachu. Pytam czy pożyczą przednie koło. Trener drużyny BSA mówi "NIE", jednak ja wpływam na jego uczucia i mówię, że zabije się na zjeździe jak mi nie da jakiegoś koła. Dostałem aluminiowy stożek Vision. Mam klocki pod carbonową obręcz, więc nie wiem jak to będzie hamowało. Okazało się, że nie ma tak źle. Wyprzedziłem kilka samochodów i dogoniłem paru kolarzy. Został tylko podjazd pod Stecówkę, gdzie zlokalizowana była meta. Dotarłem po 5h49min49s. Miejsce lepiej nie pisać 62 open a mogła być dycha. W kategorii wiekowej 17. Ciekawe czy powalczyłbym o podium? na to pytanie pozostaje poczekać do Pętli Beskidzkiej 2014.
Kategoria wyścigi_szosa